Pół filmu to obraz ukazujący jak mąż ma nową kobietę i jej słodzi, żona ma nowego, którego kocha i też łasi się do niego. Oboje chcą wziąć rozwód i założyć nowe rodziny. Niestety przeszkadza im w tym ich syn, którego nie kochają i gotują mu nieziemski los. Chcą oddać do domu dziecka. Nasz młodzieniec podsłuchuje tą rozmowę i bierze sprawy w swoje ręce. Opuszcza dom i nikt go nie może znaleźć. Właśnie druga połowa filmu to poszukiwania. Koniec. Film nudzi dłużyzną, ma drugie dno. Ma pokazać, że wszyscy dążymy do szczęścia i nie liczymy się z innymi a zwłaszcza z dziećmi. Te małe istoty to takie zabawki, przeszkadzajki. Mimo dobrej treści i jakiejś myśli przewodniej nie zachwycił mnie w ogóle. Raczej rozczarował.
Ocena 6,5
Taki sobie
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza